WIEDŹMA Z KOCZAŁY

27 lis, 2024 | Koczała

Rosa Jaworska, medyk ludowy, i wiedźma – jak sama o sobie mówi. Od niedawna mieszka w Dyminie w Gminie Koczała. Coraz częściej można ją spotkać przy okazji różnych wydarzeń regionalnych. Być może w przyszłości zostanie też ambasadorką Gminy Koczała w tej dziedzinie.

 

Kim Pani jest i skąd Pani przyjechała?

Pochodzę z jury krakowsko-częstochowskiej, a obecnie mieszkam i działam w Dyminie. Jestem medykiem ludowym, a prościej – wiedźmą, czyli kobietą, która wie, bo od tego właśnie pochodzi to słowo.

 

Co takiego niezwykłego jest tutaj, co przyciąga takie osoby jak Pani?

W okolice Koczały przyciągnęła mnie historia tego regionu, a także zasoby roślinne, grzybowe oraz całe bogactwo flory i fauny. Są tutaj bardzo rzadkie rośliny, które są ciężkie do zdobycia gdziekolwiek indziej, na przykład łuskiewnik różowy, który rośnie w dolinie rzeki Studnicy. A poza tym, zakochałam się w tym terenie. Jak zobaczyłam te wszystkie krzaki i chaszcze, to tak już zostałam i już nie da się mnie stąd wygonić.

 

Czym zatem się u nas Pani zajmuje?

Przede wszystkim poznawaniem tutejszej przyrody. Poszukiwaniem gatunków rzadkich, gatunków, które są pomocne w kwestiach zdrowotnych, edukowaniem ludzi, bo zawsze jak zbieram zioła, to ktoś się przypałęta i zaciekawiony pyta, a co Pani robi?, a po co to Pani robi?, a ja robię tak. Więc tu nawet nie trzeba chodzić i prosić, czy ktoś chce się uczyć, tylko ludzie sami są zainteresowani rozmową, aż w końcu z takiego mojego pojedynczego wyjścia na zbiory, robią się warsztaty. Więc, chodzę sobie po miejscowości, wyjadam krzaki z ludźmi i ich edukuję, żeby przypomnieli sobie jak leczono ich, kiedy byli dziećmi, jak pomagali sobie ich dziadkowie i wymieniamy się tą wiedzą, bo ona niestety ginie.

 

Czy poza spontaniczną edukacją w terenie można Panią spotkać gdzieś na wykładach?

Tak, bywam regularnie w Muzeum Mitologii Słowiańskiej w Owidzu, prowadzę równiez darmowe warsztaty czy prelekcje online na swym kanale Facebook Ogrody Cynamonowe. Niedawno prowadziłam warsztaty w Klubie Seniora w Koczale. Było to cudowne spotkanie, świetna wymiana doświadczeń. Prowadzę też warsztaty w innych miejscach, to kwestia tego, gdzie mnie zaproszą. Czasami ogłaszam to na Facebooku, czasami wiadomości przekazywane są pocztą pantoflową. Zdarza się, że dzięki wykładom zwiedzam na przykład Norwegię. Ja oferuję zajęcia, oni dają mi nocleg i wyżywienie. Dzięki temu poznaję też wielu wspaniałych ludzi. Najbliższe spotkanie w Koczale, zaplanowane jest natomiast na 23 kwietnia 2025 roku, gdy to w ramach obchodów Dnia Ziemi planuję zorganizowanie festiwalu barterowego. Mają to być nie tylko wystawy rękodzieła, ale również luźne rozmowy na temat zielarstwa i ziołolecznictwa. Chcemy to zrobić nad jeziorem Dymno na bazie kompleksu Koczała Camp.

 

Czy ma Pani jakieś swoje autorskie produkty i czy można je gdzieś nabyć?

Mam, ale ich nie sprzedaję, bo poszłabym za to siedzieć. Leczyć też nie mogę, bo też poszłabym za to siedzieć. A zatem nie leczę i nie sprzedaję. Ja wytwarzam różne dobra zielarskie i jeżeli jest taka potrzeba, to je różnym osobom podarowuję lub wymieniam się na coś innego w ramach barteru. Ostatnio na przykład w zamian za zioła na astmę, zdun naprawił mi piec.

 

Przygotowuje Pani też własne publikacje?

Wymodziłam coś w rodzaju elementarza Baby Jagi, ponieważ jest wiele zagadnień i reguł, które są znane od wieków. Ja to wszystko staram się gromadzić i spisywać, i tak powstaje moja książeczka. Jest ona adresowana do wszystkich. Zarówno do fachowców, jak i amatorów. Na razie wytwarzam ją samodzielnie, ale powoli już planuję, aby ukazała się masowo drukiem. Mam również w planach cykl spotkań czytanek z lokalną społecznością, gdzie w kameralnej atmosferze czytam fragmenty nowej publikacji o obrzędowości Słowian obecnych w naszym codziennym życiu. Planów ogrom, a i Koczała jest miejscem bardzo im przychylnym.

 

Fot. Facebook Ogrody Cynamonowe

 

 

 

Czytaj cały artykuł
Skip to content